poniedziałek, 25 lipca 2016

Opowiadanie - Zjawa z misiem cz. 2

Witam!
Mam nadzieje, że czekaliście na kolejną cześć opowiadania. :) Wiec bez dalszych wstępów kolejna druga cześć.:)
Miłego czytania:)


Zjawa z misiem 

Poszedł do domu, po obiedzie pomagał babci i poszedł spać bardzo zmęczony. Obudził się o północy i czekał na pojawienie się Majki, ale duch się nie pojawił. Podobnie zresztą było przez cały tydzień. W końcu Marcin stracił wszelką nadzieję i wmówił sobie, że zjawa była tylko snem.  W niedzielę poszedł spać wcześniej, bo miał następnego dnia pójść z dziadkiem na ryby. Na początku wakacji dziadek mu obiecał, jak zwykle z resztą, no i Marcin jak zawsze nie mógł się już tego doczekać. Jednak dokładnie o północy obudził go szept: „Pomóż mi! On zabił. On zabije.” Szybko otworzył oczy i usiadł na łóżku. Koło łózka we własnej osobie stała Maja. Tym razem była bliżej niego.
-        Maja? – spytał z niedowierzaniem.
-        Tak.
-        W czym mam ci pomóc?
-        Nie pamiętam gdzie jestem, znajdź mnie i pomóż jej…
-        Kim jest on i co ci zrobił? A ona to, kto?
-        On musi zapłacić. – i po tych słowach zniknęła.
Marcin lubił przejrzyste sytuacje, a tu było za dużo zagadek jak na jego gust. On, ona i co się stało z Mają? Był wściekły na nią, nie dość, że przez taki długi okres czasu się nie pojawiała, to jeszcze gada samymi zagadkami. Tej nocy nie mógł zasnąć zastanawiając się nad tym wszystkim. Bardzo chciał jej chciał pomóc duchowi, ale miał za mało danych, aby coś zrobić.
Gdy rano poszedł z dziadkiem na ryby, nadal się zastanawiał. Doszedł do wniosku, analizując wszystko, co powiedziała Maja, że tajemnicza ona, której ma pomóc to przyszła ofiara zabójcy, który zabił Maję. Musi go powstrzymać, pytanie brzmi jak? Nawet nie wiedział, kim on jest, ani kim jest kolejna ofiara. Na pewno wkrótce się dowie.
No i dowiedział się. Kiedy wrócił do domu, w telewizji akurat były wiadomości. Dziennikarka mówiła o wczorajszym zniknięciu 6-cio letniej Agaty Młyńskiej i o podobnym z przed pół roku zniknięciu Mai Kisielskiej. Marcin dłużej nie słuchał, tylko pobiegł do pokoju. Już wiedział o tożsamości tajemniczej jej. Ale nadal została zagadka jego. Musi działać szybko, by nie dopuścić do zamordowania dziewczynki. Ale do tego potrzebował informacji, a jedynie duch Mai takie posiadał. Pewnie będzie musiał czekać do północy. Zastanawiał się tylko czy dziś się zjawi. A jak nie? Wolał o tym nie myśleć. Tak czy inaczej nie dopuści do śmierci Agatki. Wiedział, że będzie to trudne i niebezpieczne, jednak postanowił zrobić wszystko, aby uratować dziewczynkę. Im bardziej myślał o tej całej sprawie, tym bardziej czuł potrzebę podzielenia się tym z kimś. W końcu wziął do ręki komórkę i bez zastanowienia wykręcił numer komórkowy do swojego starszego o 5 lat brata Macieja. Zawsze mówił mu swoje największe tajemnice, Maciej nigdy ich nie wygadał i był dla niego jak prawdziwy przyjaciel. Jeszcze rok temu jeździli do babci na wakacje razem, ale w tym roku spędzał wakacje ze swoją dziewczyną Karoliną. 
 Marcin opowiedział wszystko bratu, zaczynając od spotkania z Mają i kończąc na zniknięciu Agatki.
-        To takie niesamowite! Straszne, a zarazem ciekawe. – powiedział Maciej- Marcin, mam prośbę, nie pakuj się w kłopoty.
-        Będę uważał. Wierzysz mi?
-        A jak myślisz? Gdybym ci nie wierzył nie ostrzegałbym cię. Co prawda to jest trochę … nieprawdopodobne, ale widocznie możliwe.
-        Jak myślisz, co mam zrobić?
-        Dowiedz się wszystkiego o mordercy, a potem powiadom policję. Tylko lepiej nie mów, że wiesz to od ducha, bo uznają to za jakąś zabawę i nabijanie się.
-        Dobrze, coś wymyślę. Dzięki za radę.
-        Nie ma, za co. Do usłyszenia.
-        Pa!
Nie ulegało wątpliwości, że Maciej ma rację. Marcin miał dość przeżyć na dziś. Zszedł tylko na kolację, umył się i poszedł spać. Obudził się w środku nocy, żeby sprawdzić czy będzie Majka. Była i siedziała na końcu łóżka i coś śpiewała tuląc do siebie misia. Jego czarne oczy, w świetle księżyca błyszczały upiornie. Nagle dziewczynka wstała i obróciła się twarzą do Marcina.
-        Pomóż jej.  On ja ma. On zabije.
-        Wiem, że ma Agatkę. Jeżeli mam ją ocalić, to powiedz, kim on jest?
-        Boję się – zjawą wstrząsnął dreszcz, jeśli to możliwe to stała się jeszcze bledsza, a oczy zrobiły się ze strachu jeszcze większe – nie pamiętam gdzie byłam, ale wiem gdzie mieszka, zaprowadzę cię.
I złapała Marcina za rękę i przeleciała z nim przez okno.  Postawiła go na podwórzu i powiedziała:
-        Idź za mną.
-        Dobrze.
Marcin był w piżamie i na boso, ale to nie przeszkadzało mu w podążaniu za duchem. Majka jak na ducha przystało unosiła się kilka centymetrów nad ziemia. Szedł tak za nią przez całą wieś. W końcu dotarli do domu, w którym mieszkał pan Robert – rzeźnik.
  • -        To tu on mieszka.
  • -        I co teraz?
  • -        Teraz wszystko zależy od ciebie – i nagle zjawa rozwiała się w powietrzu.

 A Marcin poszedł tą samą drogą do domu. Wracając rozmyślał o tym, czego się dowiedział. Pan Robert był miłym, tajemniczym i trochę niedostępnym mężczyzną. Pięć lat temu umarła jego żona na nowotwór, a rok temu jego ukochana córka 15-letnia Laura w wyniku wypadku samochodowego. Od tego czasu pan Robert stał się jeszcze bardziej skryty i jak wszyscy mówili popadł w depresję. Ale żeby od razu był mordercą? Chociaż nie wierzył, że Majka kłamała, to mogła się pomylić. I tak rozmyślając doszedł do domu. Szybko udał się do łóżka i zasnął, pogrążony w myślach.
Rano, kiedy tylko zjadł śniadanie, poszedł tą samą drogą, co w nocy. Gdy był na miejscu zaczął się rozglądać. Dom jak dom. Przed domem ogródek. Zobaczył, że pan Robert idzie do pracy. Wszystko wyglądało tak zwyczajnie. Marcin bez wahania zrobił to, co powiedział mu Maciej – Zadzwonił na policję.
  • -        Dzień dobry! W czym mogę pomóc? – spytał miły żeński głos.

-        Dzień dobry! Dzwonię w sprawie morderstwa Majki Kisielskiej i porwania Agaty Młyńskiej.
  • -        Aha, ale z tego, co wiem obie dziewczynki tylko zaginęły. Ale dobrze. Słucham. I Marcin wymyślił zgrabna historyjkę, o dziwnym zachowaniu pana Roberta i podał adres.
  • -        Dziękujemy za informację. Zajmiemy się tym i oddzwonimy.
  • -        Do widzenia!

Skończywszy rozmowę, Marcin wrócił do domu. I robił to, co zwykle, uważając sprawę Majki za zamkniętą. Już od pewnego czasu nie mógł zasnąć nie zamartwiając się, a teraz zmęczony codziennymi zajęciami, zasnął snem spokojnym.
Obudził się nagle, gdy poczuł silne szarpniecie za rękę. To była Maja – szarpała rękaw jego piżamy i powtarzała w kółko: „ Pomóż jej. On zabije. Pospiesz się”
  •    Uspokój się Maja i puść mnie. Policja się tym zajęła. Będzie dobrze.
  •    Nie. Musisz go śledzić, tylko ty możesz ją uratować.
  •    Dlaczego ja?

Ale zjawa nie odpowiedziała tylko znikła.
Pomyślał, że Maja przesadza, bo policja na pewno już aresztowała tego faceta. Myślał tak, ale rósł w nim niepokój, który nie pozwalał mu zasnąć. Dręczyła go także myśl o tym, dlaczego to właśnie on i tylko on może uratować Agatkę. Z ofiarami nic go nie łączyło, nigdy nie widział ani jednej, ani drugiej. Więc dlaczego? Tak rozmyślając, wiercił się w łóżku resztę nocy, nie mogąc spać.
Rano po śniadaniu postanowił pójść pod dom podejrzanego i go śledzić, mimo iż wierzył, ze policja już sobie z nim poradziła. Postanowił tak, ponieważ chciał mieć pewność, ze zabójca Majki dostanie zasłużoną karę.
Do południa śledził go, ale nic specjalnego się nie wydarzyło, wiec wrócił zrezygnowany do domu na obiad.
  • Gdzieś ty się włóczył Marcin? – spytała babcia.
  • Nigdzie. Załatwiałem takie tam moje sprawy.
  • Tylko, żeby z tego nic złego nie wyszło.
  •  Oczywiście babciu.

Zjadłszy obiad, poszedł do pokoju odpocząć. Właśnie, gdy zrezygnowany, położył się na łóżku, zadzwonił jego telefon.
  • Tak, słucham.
  •  Ja dzwonię z policji.
  •  I co złapaliście go?
  •   Nie. Porozmawialiśmy z nim. Nie mamy żadnych dowodów, tylko domysły dzieciaka, więc nie można było zrobić przeszukania domu, a co dopiero mówić o aresztowaniu.
  •  Jak to? Jeśli go nie aresztujecie zrobi krzywdę Agatce.
  •  Nie ma dowodów nawet na śmierć Majki. Dam ci radę, lepiej zajmij się czymś innym, a insynuacje na temat Majki i Agatki zostaw dla siebie. I jeszcze jedno, jeśli zadzwonisz znowu to możesz odpowiadać za utrudnianie śledztwa. Do widzenia.
  •  Ale to prawda.


Nie usłyszał odpowiedzi tylko sygnał świadczący o tym, że został rozłączony. Pełen niepokoju, zbiegł na dół i biegiem udał się śledzić podejrzanego. Pomyślał, że skoro policja olała cała sprawę, on musi pomóc Agatce.

CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz