sobota, 30 lipca 2016

Opowiadanie - Zjawa z misiem cz.3

Witam!
Dziś ostatnia i mam nadzieję, że wyczekiwana część opowiadania. :)
Zachęcam do podzielenia się czy wam się podobało.
Miłego czytania. :)


Zjawa z misiem

Siedział do wieczora przed rzeźnią, potem poszedł za podejrzanym do jego domu. Już chciał wracać, gdy zobaczył, że pan Robert wyszedł tylnym wyjściem i skierował się do lasu. Marcin odczekał chwilę i ruszył w ślad za podejrzanym. Szli tak mniej więcej 15 minut, aż wyszli z lasu na małą polankę na obrzeżu, której był mały, drewniany budyneczek. Pan Robert nic nie podejrzewając wszedł do środka. Marcin podszedł bliżej zachowując ostrożność, aby nie zostać zauważonym przez okno. Poszedł na tył budynku i zobaczył tam duży dół. Obok był mniej więcej podobnej wielkości klomb z kwiatami. I nie było by w tym, nic specjalnego, gdyby nie czerwone kwiaty, które układały się w literę „M”. To tu pochował Maję – pomyślał Marcin z przerażeniem. Podszedł do okna. W środku było ciemno. Chwilę minęło nim przyzwyczaił wzrok do ciemności. Prawie naprzeciwko zobaczył drzwi wejściowe. Po jednej stronie drzwi stał mały taboret i długa lada z jakimiś narzędziami. Na środku stał duży, prostokątny stół. Z drugiej strony drzwi było małe pomieszczenie. Domyślił się, ze to pewnie łazienka. Po tej stronie, koło ściany głównej, zobaczył małą komódkę z dwiema szufladami, nad nią wisiało lustro. I wtedy zobaczył, że podejrzany przesuwa, tę komódkę pod ścianę, w której były drzwi do łazienki. Zdjął lustro położył na komodzie, a potem wziął mały, okrągły dywanik z podłogi. Najciekawsze było to, że ten dywaniczek był dokładnie pod komodą, dlatego Marcin wcześniej do nie zauważył. Potem zobaczył, że mężczyzna otworzył małą klapę, która była pod ta komódka. Wsadził tam rękę i nagle otworzyła się skrytka w ścianie, w miejscu gdzie wisiało lustro. „ Nie znaleźliby nigdy dowodów zbrodni, bo „on” je trzyma w tej szopie w skrytkach. Sprytny jest” pomyślał Marcin. Facet coś wyciągnął i wtedy Marcin zobaczył albo tak mu się zdawało, błyszczące oko misia Majki.  Podejrzany zaczął wszystko ustawiać tak jak było, a nasz bohater tymczasem zaczął skradać się przy ścianie w kierunku drzwi. Wyjrzał zza rogu i zobaczył, że mężczyzna na chwilę wyszedł. Skorzystał z tej okazji i wszedł do środka. Od razu poszedł do komódki. Przesunął wszystko tak jak przed chwilą pan Robert i zajrzał do skrytki. Zobaczył tam misia Mai i jej kurtkę brudną od krwi. Wiedział, że napastnik może w każdej chwili wrócić, więc szybko zaczął przestawiać wszystko do poprzedniego stanu. Potem schował się do szafy, która była przy ścianie koło okna. Wtedy wszedł morderca. Marcin obserwował z ukrycia jak otworzył drzwi do małego pomieszczenia i zobaczył małą dziewczynkę. ‘ Więc Agatka jeszcze żyje, zdążyłem” – pomyślał Marcin. Ale jego radość nie trwała długo. Podejrzany posadził dziecko na taborecie i spojrzał w kierunku szafy. Przyglądnął się i powiedział na głos jakby do siebie:
  •  Dziwne, ale zdawało mi się, że powiesiłem z powrotem lustro.

Marcin spojrzał jak na komendę przez szparę na miejsce gdzie powinno wisieć lustro i zadrżał. Tak bardzo się spieszył, że całkiem zapomniał je odwiesić z powrotem. Gdy pan Robert poszedł by poprawić lustro, Marcin modlił się w duchu by nie został nakryty. Niestety miał pecha, podejrzany ni stąd ni zowąd podszedł do szafy i otworzył ją.
  • O! – krzyknął – A kogoż my tu mamy? Szpiega? Hmm …- złapał mocno chłopca za rękę – To ty nasłałeś na mnie gliny?
  •  Ja nie wiem, o czym pan mówi. Ja …
  •  Przestań kręcić. Kiedy skończę z dziewczynką to zajmę się tobą, a na razie …

Podeszli do stołu, nie zwalniając uścisku, pan Robert wziął z lady jakieś narzędzie, a rękę Marcina położył na stole. Chłopiec stawiał opór, usiłując uwolnić się z żelaznego uścisku, jednak mężczyzna był silniejszy.
  • Odrąbię ci rękę ty wścibski smarkaczu, a potem …
  • Nie, ja proszę … błagam … nic nie powiem …
  • Myślisz, ze po tym, co zobaczyłeś mogę cię wypuścić? Jeśli tak uważasz to się grubo mylisz!

Zamierzył się i walnął chłopca w rękę. Marcin zamknął oczy na ten moment, poczuł silny ból i otworzył je. Ku jego zdumieniu i radości odkrył, że rzeźnik trzymał w ręku młotek a nie siekierę. Pewnie wziął go przez przypadek, pomyślał. Wykorzystał fakt, iż facet też był zdziwiony i lekko poluzował uścisk. Chłopiec wyciągnął rękę, chociaż bardzo go bolała. Kopnął go w brzuch i przeszedł pod stołem, w stronę drzwi. Złapał dziewczynkę lewą ręką i wziął ją na ręce. Agatka trzęsła się i płakała, ale gdy tylko ją złapał uczepiła się go jak małpka.
  • Nie płacz, będzie dobrze! – powiedział, chociaż wcale nie był tego pewien.

I wyszli z szopy. Marcin zaczął biec. Strach dodawał mu siły i szybkości, zwłaszcza, że morderca w chwilę po nich ukazał się w drzwiach, tym razem z siekierą i zaczął ich gonić. Wrzeszczał przy tym, coś o tym, ze ma mu zostawić jego dziecko. Zaczął się dramatyczny bieg z czasem o życie. W każdej chwili morderca mógł ich złapać, deptał im po pietach. Ból, strach i zmęczenie tego doświadczał Marcin. Postanowił sobie, że nie będzie oglądał się za siebie tylko dobiegnie do domu babci. W pewnej chwili prawie by się przewrócił, ale jednak dobiegł do wioski i zaczął krzyczeć, wywabiając ludzi z domów.
*
I to już koniec tej historii, która odmieniła życie Marcina na zawsze. Pan Robert został skazany za morderstwo Majki, uprowadzenie i próbę zabójstwa. Agatka wróciła bezpiecznie do rodziny.  Maja została ekshumowana i przeniesiona na pobliski cmentarz. W dniu pogrzebu przyszła ostatni raz do Marcina.
  • Co ty tu jeszcze robisz? – spytał Marcin.
  • Przyszłam ci podziękować i pożegnać się. Wreszcie mogę iść tam gdzie powinnam być.
  • To ja powinienem podziękować tobie.
  •  Nie to ty mnie odnalazłeś i oddałeś rodzinie. Żegnaj!
  • Szkoda, że się już nie zobaczymy.
  •  Zobaczymy się po drugiej stronie, ale minie sporo czasu, przynajmniej dla ciebie, więc mówię na razie.
  •  To do zobaczenia!


Marcin dostał medal za odwagę i dozgonna wdzięczność rodziny Majki i Agatki.
KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz